Nieoczekiwanie u naszego progu zawitali niewielcy, acz radośni przybysze – „trzyemowskie” maskotki. Miś w pomarańczowym kombinezonie w obstawie dwóch drewnianych kolegów (chyba bliźniaków). Nazwijmy ich pan Blue i pan White. Niewiele mówiąc – właściwie milcząc – weszli do środka…
Początkowa konsternacja pękła jak balon, a jej miejsce zajął uśmiech. Uśmiech wywoływany na twarzach spotkanych osób przez niewymownych gości samą ich obecnością. Lecz maskotki niosły nie tylko swoją osobowość. Miały także dary:
Pan Miś, bodaj silniejszy, przyniósł ze sobą prezenty z tych większych: przyłbicę Speedglas oraz nagłowie Versaflo.
Bliźniacy White i Blue we dwójkę poradzili sobie z maską pełnotwarzową.
Tryumfujący pan Biały nad półmaską przeciwgazową.
Niestety żaden z nich do końca nie wiedział, co począć z ochronnikami słuchu.
Podobnie ze szczotkami czyszczącymi…
...i listkami BB-ZB.
Byli jednak z siebie bardzo dumni.
I byli sobie bliscy.
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i do zobaczenia!
PS. Pana Misia widziano jeszcze wieczorem na imprezie, ale – proszę – nie pytajcie o szczegóły.
autor: Oskar Saja