Przekraczając w miniony piątek liczną delegacją próg Bydgoskiego Centrum Targowo-Wystawienniczego, zrobiliśmy krok w stronę nowoczesnego prowadzenia firmy na polu strategicznym i marketingowym. Na razie tylko w sposób teoretyczny, ale przyjdzie również czas na przemyślaną praktykę.
Pomarańczowa czy turkusowa?
Takie pytanie na temat własnej działalności mogliśmy sobie postawić po prelekcji prof. Andrzeja Bliklego, która otwierała tegoroczną konferencję. Profesor matematyki i mistrz cukiernictwa przekonywał, że aby odnosić sukcesy, najpierw należy zatroszczyć się o szczęście w życiu. I trudno mu nie przyznać racji.
Wespół z, choć bez umawiania się, dr hab. Katarzyną Kłosińską językoznawczynią i felietonistką programu PR3, podkreślali jakie znaczenie ma forma i styl wypowiedzi. Że liczy się słownictwo i powinno być ono dostosowane do odbiorcy, że błądzić nikt nie broni, bo lepiej być zrozumiałym niż po prostu poprawnym, że czasem lepiej ugryźć się w język by, zamiast strofować rozmówcę przejść do konstruktywnych konkretów… że o kreatywność trzeba dbać, a w parze z nią idą błędy i nieszablonowość.
I o komunikacji mówiła również Roma Gąsiorowska, trochę z pozycji biznesowej, trochę artystycznej – i jak trudno nieraz połączyć ze sobą te dwa światy. Jak trudno zgrać je podczas wspólnego projektu (np.: kampanii reklamowej), aby każdy wszedł w niego na 100% i wyszedł zadowolony. Zadanie jednak możliwe do zrealizowania i przynoszące zaskakująco dobre rezultaty.
W świat
O tym, co można osiągnąć i o swoich doświadczeniach oraz drogach, które przebyli, opowiadali Jarek Wojczakowski (vivid games) oraz Ernest Pujszo (oponeo). Obaj działają na arenie międzynarodowej – jeden, zakładając przedsiębiorstwo, kierował się pasją, drugi rozwijał biznes, szukając możliwości.
Jarek, programista o zamiłowaniu do akwarystyki morskiej, nieustannie widzi potencjał w nowych technologiach, o czym świadczy kolejna firma postawiona na jej podwalinach i osobistej potrzebie, którą odnalazł również u swoich klientów.
Ernest przedstawił nam problemy, z jakimi musiał się mierzyć, wprowadzając firmę na światowe rynki (głównie europejskie) oraz jak te problemy rozwiązywał. Nie wszystkie kraje niestety są gotowe na tego typu działalność, ale to tylko kwestia czasu.
Marketing vs sprzedaż
Nie jest tajemnicą, że internet dzieje się teraz. To nie jest już daleka-niedaleka przyszłość, tylko pokolenia ludzi, którzy rodzą się, prawie że ze smartphonem w ręku.
„Do internetu już się nie wchodzi i nie wychodzi. On po prostu jest” – Marta Marczak, PwC
Przy tej szybkości zmian nie mówimy nawet o zmianach pokoleniowych, a takich, które dotykają całe społeczeństwa, naraz i natychmiast. Generacja C – ciągle w kontakcie, z wiedzą świata w kieszeni.
A my jako firma musimy w tym cyfrowym świecie zaistnieć. Strona, sklep, doradztwo non stop, fachowe artykuły i wideo. Przede wszystkim wideo… i marka. Bez marki ani rusz, jak zapewniał na barwnych przykładach Maciej Tesławski wykładowca na wrocławskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Bo w marketingu pomimo ogólnej opinii wcale nie chodzi o wsparcie działu handlowego, z którym ni jak nie można się mierzyć na słupki sprzedażowe, ale o wykreowanie wizerunku firmy, który podniesie jej ogólną wartość, także tę finansową. A żeby przekonać się, czy robimy to dobrze, wystarczy jedno pytanie skierowane do klienta: czy chętnie przysiadłbyś się w kawiarni do stolika zajmowanego przez ucieleśnienie mojej firmy?
I choć nie sposób zaprosić teraz każdego z Was na kawę, to przynajmniej mogę życzyć miłego dnia, szczęścia na co dzień i sukcesów w życiu i w pracy. Właśnie w tej kolejności.
